Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jatylkopobulki z miasteczka Jarocin. Mam przejechane 15642.97 kilometrów w tym 4686.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.30 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jatylkopobulki.bikestats.pl


Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:539.29 km (w terenie 90.99 km; 16.87%)
Czas w ruchu:30:52
Średnia prędkość:17.47 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:107.86 km i 6h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
92.77 km 25.00 km teren
05:54 h 15.72 km/h

Na dwie raty

Wtorek, 27 lipca 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

Pierwsza rata: do Hajnówki i trochę po Dubiczach, widziana spora grupa kulturalnych (przynajmniej ci starsi wiekiem) rowerzystów.
Druga rata - obejrzeć dworek Jodłówka i zobaczyć skansen Topiło.
Dworek robi wrażenie, szczególnie detalami.

W całości


Bardziej szczegółowo


Jeszcze bardziej szczegółowo


Wręcz detalicznie






Kilka kilometrów przed Topiłem zaczęło lać. Największy deszcze razem ze współuczestniczkami wycieczki przestaliśmy pod drzewem, później pojechaliśmy dalej. W Topiło zdążyłem zobaczyć wagon kolejki wąskotorowej, sklep "Oszą" (chyba), kilkoro rowerzystów pod parasolem reklamującym piwo Żubr, w w końcu zaliczyć widowiskową glebę na mostku nad rzeczką Perebel, a może bardziej nad zalewem Topiło. Poodzierany zlądowałem w ciepłej kałuży, ale pozbierałem się pojechałem dalej. Przy paniach nie wypadało narzekać, ani żalić się nad sobą, a adrenalinka trzymała...
Za to w następne dni już nie kozaczyłem. Potłukłem się dość mocno, dodatkowo jakieś zakażenie. Do następnego wtorku prawie nie wsiadałem na rower. Prawie.


Dane wyjazdu:
214.40 km 20.00 km teren
11:26 h 18.75 km/h

Po fochu ostatecznym...

Niedziela, 25 lipca 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

...straciłem ochotę na jeżdżenie po Warmii i Mazurach, ogólnie straciłem ochotę na jeżdżenie solo i tłuczenie się z namiotem i całą resztą inwentarza. Po konsultacjach z mapą postanowiłem spróbować dojechać ze Spychowa do Dubicz Cerkiewnych z opcją, że gdy poczuję, że nie daję rady zatrzymuję się na nocleg gdziekolwiek, byle pod dachem.
Planowałem wyjechać o 6 rano, ale deszcz trochę pokrzyżował mi plany. W końcu udało się chwilę po 7 rano. Już przy wyjeździe ze Spychowa zaczęło się omijanie robót drogowych, w końcu zjechałem w las i pojechałem przez Bystrz i Koczek w stronę Zgonu...
Nazwa baru do mnie przemówiła

I pamiątkowa fotka pod tablicą


Później pojechałem w stronę Rucianego Nida, tam w ramach atrakcji turystycznej odbywał się właśnie remont mostu na drodze do Pisza, już chciałem jechać objazdem, ale pan z motorem powiedział, że z rowerem, ro mogę bryknąć mostem kolejowym. A później było zarąbiście, droga bez samochodów, cisza, spokój... Aż do Snopków.
W Piszu zjadłem śniadanie - wstrętnego hamburgera i dobrą kiełbasę z dobrym serkiem wiejskim i pojechałem dalej - do Białej Piskiej, a później - już bocznymi drogami w stronę Grajewa.

Pusto


Na granicy


Pod Grajewem wjechałem na drogę 65 i już po chwili żałowałem, że w aparacie bateria pusta... Fotka pod tablicą Ciemnoszyje była pewnie ciekawa :)
Później widziane z daleka fragmenty twierdzy w Osowcu.
A dalej zacząłem się spieszyć, na chwilę wytchnienia pozwoliłem sobie w Białymstoku. Białystok zrobił na mnie spore wrażenie, w porównaniu z Poznaniem jest bardzo czysty, zadbany i lepiej rozwiązany komunikacyjnie.
Z Białegostoku pojechałem w stronę Bielska Podlaskiego, ale starałem się trzymać raczej bocznych dróg. Przez Juchnowiec dojechałem do Wojszek, później brukowaną drogą do mostu nad Narwią i drogi nr 19. Później już do Bielska i z Bielska w stronę Orli. Po drodze się rozpadało, do Orli nie dojechałem, w Wólce zaczekałem na brata, który podjechał po mnie samochodem.
Kategoria Cham Solo


Dane wyjazdu:
96.49 km 15.00 km teren
05:46 h 16.73 km/h

Zonk w komunikacji

Sobota, 24 lipca 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

Czekałem, czekałem i się nie doczekałem. Po prostu niecierpliwość i złość wzięły górę i pojechałem sam. Z Olsztyna wyprowadził mnie kolega - mój imiennik, później czekałem ponad dwie godziny w Klewkach. Tych Klewkach :)
Czekałem głównie pod wiatą, chroniąc się przed deszczem.
Później strzeliłem focha i pojechałem sam do Szczytna. Po drodze próbowałem kupić jakąkolwiek mapę Warmii i Mazur, ale jako że region frontem do turysty - były tylko atlasy samochodowe Polski. Dopiero na stacji benzynowej za Szczytnem udało mi się kupić mapkę. Była też pora, żeby zacząć szukać noclegu. Zacząłem w Jerutkach, potem pytałem w Świętajnie, Koloni, Raciborzu. Stamtąd, za namową lesnej pojechałem leśną drogą do Spychowa. Leśna droga wyglądała na świeżo bronowaną, więc z sakwami jechało się zacnie.
W Spychowie znów była posucha noclegowa, na szczęście pod sklepem spotkałem miejscowych relaksujących się przy piwie. Jeden z nich, za wyraz wdzięczności w postaci czarnego Specjala załatwił u swojej znajomej nocleg, a ja sobie jeszcze z nimi postałem i wypiłem Lubelską Perłę i Łomżę. Miejscowych piw nie nie było w asortymencie. Panowie się nawet śmiali, że to nie Mazury, a Kurpie, bo piwo kurpiowskie, chleb kurpiowski, wędliny kurpiowskie.
Kategoria Cham Solo


Dane wyjazdu:
44.64 km 15.00 km teren
03:01 h 14.80 km/h

Do pracy, na dworzec, po Olsztynie

Piątek, 23 lipca 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 0

Początkowo Gary stał sobie sam. Później zrobiło się trochę tłoczno, a jeszcze później pociąg się popsuł i po peronie przechadzała się tak ubrana starsza pani:
Kategoria CałomEkom, Cham Solo


Dane wyjazdu:
90.99 km 15.99 km teren
04:45 h 19.16 km/h

Czuję się dobrze, skarg nie zgłaszam :)

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 1

Od dawna nie jechało mi się tak dobrze, jak dziś. Może to przez wiater w plecy :)
Trasa... No z Jaro go Gołuchowa - bocznymi drogami, w Gołuchowie kawa i makaron, później z powrotem - przez Dobrą Nadzieję i Zieloną Łąkę do Pleszewa, później trochę pod prąd w stronę Kowalewa, żeby pokazać Tatance totem. I pierwsza próba wbicia się do pociągu. Pani na stacji była zajęta oglądaniem TV, nawet zadu nie podniosła i nie otworzyła okienka, więc pojechaliśmy dalej - do Kotlina i tam wbiliśmy się pociąg, ja do Jaro, Anka do poz.
Aniu - tensiareczka :)

Piosenka na dziś


Uśmiech firmowy


Kraśnik ileśplamek


Kombo - Anka, Gary i św. Wawrzyniec


Zamek w Gołuchowie


I znów kraśnik