Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jatylkopobulki z miasteczka Jarocin. Mam przejechane 15642.97 kilometrów w tym 4686.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.30 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jatylkopobulki.bikestats.pl


Wpisy archiwalne w kategorii

Szkoła Wiewiórek

Dystans całkowity:4625.99 km (w terenie 1243.32 km; 26.88%)
Czas w ruchu:249:08
Średnia prędkość:18.05 km/h
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:92.52 km i 5h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
84.97 km 10.00 km teren
05:31 h 15.40 km/h

Po śniadaniu ruszylismy

Wtorek, 29 lipca 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 1

Po śniadaniu ruszylismy zdobywać przełęcz Okraj (bo była w pobliżu), podjazd, przynajmniej początkowo, był chyba bardziej upierdliwy niż ten na Przełęcz Karkonoską, ale później zrobiło się już całkiem fajnie, aż do Przełeczy Okraj, Lubawka mnie przybiła swoim nieprzyjemnym klimatem, miasteczko może ładne, ale strasznie dołujące. Mieroszów i dalej Chełmsko Ślaskie, Sokołowisko (i ten spożywczy:)) były już całkiem sympatyczne, trochę przykry był podjazd w Górach Suchych pod Andrzejówkę, z sakwami i na semislikach po prostu nie dało się podjeżdżać. Później przez Rybnicę i Głuszycę dotarliśmy do Sierpnicy, skąd po zalogowaniu w Finezji zjechaliśmy jeszcze po prowiant (i nie tylko)do Głuszycy.

Drób ogólnie...


Podjazd pod Okraj - G. padła, Tatanka dawała radę :)


I dotarła na przełęcz...


Czescy rowerzyści, byli daleko, ale ich dogonilismy :)


Wnęki po świętych...


a święci za kratami...


Czerwony spągowiec


Punk's not dead...


... czyli finezja w Finezji :P



Dane wyjazdu:
69.56 km 3.00 km teren
05:00 h 13.91 km/h

GT są do dupy, przynajmniej

Poniedziałek, 28 lipca 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 9

GT są do dupy, przynajmniej niskie modele. Niektórzy rowerzyści też są do dupy, pozwalają aby kobieta pomagała wysiadać osobie, która tego potrzebowała, pozwalają jej targać się z trzykołowym rowerem, sami przeglądając w tym czasie periodyki ilustrowane poświęcone rowerom. No a później szukają busa z Jeleniej Góry do Karpacza.

No a teraz o trasie;
Startowaliśmy z Tatanką z Jeleniej Góry, gdzie na rynku posiedzieliśmy jeszcze chwilę przy kawie i papierosach, a później w drogę. Przez Podgórzyn i Przesiekę
dotarliśmy do podjazdu na Przełęcz karkonoską - dzień wcześniej nasłuchałem się o tym, że tam wymiękają najtwardsi i tak dalej, a jednak w zacnym towarzystwie Tatanki i trochę rozbawiony kolarzem, który pomykał pod górę z ćmikiem za uchem - dałem jakoś radę podjechać i z jeszcze większym wysiłkiem zjechać.


Dalej przez Borowice dotarliśmy do Przełęczy pod Czołem, to gdzieś przed nią usłyszałem hałas przewracanego zestawu "rowerzystka plus rower", a chwile później głośne "Nic mi nie jest", później zjechaliśmy do Karpacza i jakoś przez Ściegny do Kowara i w końcu na nocleg do wyżej położonej części Kowar - Podgórza, później jeszcze zjazd do Kowar na pizzę, kawę i "napoje izotoniczne" i w pewnym momencie zaskakująca rozmowa z właścicielką pensjonatu, w którym spaliśmy.

MFTU z jelonkiem


Fajne coś


Radocha po pokazaniu ;)


Suchy widok


Obiekt monitorowany


Cudo na kiju...


...i sam kij


Dane wyjazdu:
105.97 km 40.00 km teren
05:43 h 18.54 km/h

Na początku była

Niedziela, 20 lipca 2008 · dodano: 20.07.2008 | Komentarze 3

Na początku była Tatanka czekająca ze szneką na dworcu w Gnieźnie, później pojawił się Sebekfireman z chytrym planem. No i pojechaliśmy, na początek do Trzemeszna, później na punkt widokowy w Dusznie, a dalej to już nie pamiętam, wiem że było Drewno, dolina Gąsawy, stalowi rowerzyści i dość ciekawa żyrafa. Z zdjęcia kojarzę jeszcze Polędzie Dolne.

Dzięki serdeczne dla sebkafiremana za przewodnictwo i świetną trasę :)

Tatanka i Sebekfireman


Jaka ona antyczna...


Lans-szafcik


:)


Wieniec


A masz!!


Żabcia


Dane wyjazdu:
123.78 km 50.00 km teren
07:02 h 17.60 km/h

Szatan miał doła :)
Zarąbista

Sobota, 19 lipca 2008 · dodano: 20.07.2008 | Komentarze 3

Szatan miał doła :)
Zarąbista towarzysko, widokowo i trochę terenowo-jakościowa wycieczka w towarzystwie tatanki i początkowo Kuby. Na początku było wielkie przytulanko rowerów w pociągu do Krzyża.
Wysiedliśmy we Wronkach, gdzie pod planem miasta przyłączył się do nas Kuba, z którym pojechaliśmy do Chojna, tam się rozstaliśmy - Kuba pojechał na jezioro, a my na prom, żeby przeprawić się przez Wartę. Później, małymi skuchami, ale w pieknych okolicznościach przyrody pojechaliśmy do Sierakowa i przez park krajobrazowa do Góry, Kamionnej, stamtąd - z kolejną skuchą pojechaliśmy w stronę Łwynia, dlaej Lewic i Nowego Tomyśla. W NT był mały popas, dymek i spazmy śmiechu na dworcu - Na ściania obok pentagramu z gratisowym, szóstym ramieniem widniała informacja o tym, że Szatan ma doła :)

Tensiareczka dla tatanki za miłe towarzystwo - powtórzę się, ale jak zwykle było zarąbiście :)

Intro...


Chojno


Too dead for me


No dobra, sensu to nie ma, ale mi się podoba :D


Święty Wawrzyniec (inne spojrzenie)


You'll Rebel To Anything


Outro


Dane wyjazdu:
127.87 km 40.00 km teren
06:57 h 18.40 km/h

Znów było fajnie czyli kolejna

Niedziela, 13 lipca 2008 · dodano: 13.07.2008 | Komentarze 0

Znów było fajnie czyli kolejna wycieczka z Tatanką w okolice stawów milickich. Wycieczka, jak zwykle w jej towarzystwie udana, obfitująca w atrakcje nie tylko rowerowe i szybką końcówkę, co by zdążyć na pociąg :)

Na początku były piękne lasy miedzy Żmigrodem a Rudą Żmigrodzką, później kolejne porcje cudnych widoków po drodze do Rudy Sułowskiej i Sulmierzy, dalej mała skucha orientacyjna, którą dzięki przyjacielsko nastawionemu tubylcy, udało się zażegnać - po wizycie nad tamą udaliśmy się do Sułowa i dalej do Postolina, Milicza (tutaj mały deszczyk pod parasolem przy całkiem przyzwoitej kawce i pożywnych naleśnikach), stamtąd nad stawy. Przez staw Słoneczny przejechaliśmy groblą ciągnącą się z Rudy milickiej do Nowego Zamku. Dalej udaliśmy się do Cieszkowa, pomknęliśmy do Zdun chodnikiem wzdłuż czerwonej piętnastki, później przez Chachalnię do Krotoszyna na pierwszego i jedynego tego dnia bigmilka (znów nic nie wygrałem).

Później było już tylko gorzej - wiało nam w ryła, jechało się koszmarnie ciężko, jakoś dokulaliśmy się do Rozdrażewa, później do Koźmina i przez Stara Obrę, Golinę, Siedlemin do Jarocina. Gdzieś między Siedleminem na Jarocinem dorwał nas początkowo niewinny deszcz, w oddali błyskało, ale jakoś tak w milczeniu. Rozkręciło się dopiero kiedy byliśmy już w budynku dworca PKP w Jarocinie, do błyskawic ktoś dołączył piękny, głęboki i donośny dźwięk oraz nieliche podmuchy, fajnie, że z Tatanką mogliśmy to oglądać z wnętrza :)

Okolice Rudy Żmigrodzkiej


Stawek...


...i bagienko


Kwiatek


Tatanka na tamie


Patronka oświetlonych


Kościół w Miliczu


i rzygacz przy wejściu


Strajk kurierów


Gdzieś w drodze



Dane wyjazdu:
227.89 km 35.00 km teren
09:40 h 23.57 km/h

Oj, się pogubiłem, i jeszcze

Sobota, 5 lipca 2008 · dodano: 06.07.2008 | Komentarze 3

Oj, się pogubiłem, i jeszcze innych (tatankę, Jacka i Michała*) sprowadziłem na manowce.
*naszego przewodnika po okolicach Konina - ogromne dzięki za pomoc :)
Trasa:

Jarocin - Chocz - Grodziec - Rzgów - Sławsk - Kawnice - Konin Gosławice - Licheń - Konin - Sławsk - i tak dalej do Jarocina.

Atrakcje po drodze:
Pożar lasu w Gosławicach
Zwiedzanie kombinatu dewocjonalno-odpustowego w Licheniu - wyszedłem stamtąd przybity.
Deszczyk i tęczą w okolicach Szetlewka czy Rzgowa, nie pamiętam dokładnie.


Banany i sok pomidorowy w Chocz(y/u) - 3.70 PLN, mineralna, banan i sok pomidorowy w Sławsku - 4.66 PLN, krakersy, w Gosławicach 3 bigmilki (foremne i dobrze zmrożone), czekolada, sok pomidorowy - 12.40 PLN, zielona nesti, mineralka i 4 batony - 9.68 PLN. Błądzenie po ciemku i po chęchach między Choczem a Jarocinem - bezenne :)


Foty:
Święty ktoś


Józef to czy Rumcjas...


"Meczet" w Sławsku


Warta (z) promu


Dogaszanie:



Przybyli po zawodach


ph13


Kiepski fotomontaż


Duch raczej opada...




Dane wyjazdu:
55.54 km 15.00 km teren
03:26 h 16.18 km/h

Z Poznania do Puszczykowa

Piątek, 4 lipca 2008 · dodano: 04.07.2008 | Komentarze 0

Z Poznania do Puszczykowa i nazad z Tatanką, później do pracy. A teraz do domu... I już w domku...

+3 km - po spinki do łańcucha, telewizorek podlaski, nową bateryjkę do licznika i cośtamjeszcze :)

Dane wyjazdu:
255.60 km 70.00 km teren
11:47 h 21.69 km/h

Zrąbany jak koń po westernie

Sobota, 21 czerwca 2008 · dodano: 22.06.2008 | Komentarze 3

Zrąbany jak koń po westernie (oczywiście było w nim przedstawione pauau) wróciłem właśnie z wycieczki - opis trasy w w blogu tatanki - inicjatorki podróży o takim dystansie, programatorki przebiegu wycieczki i rewelacyjnej towarzyszki podróży (tu Aniu specjalne gratulacje i indiańskie tańce z powodu nowego rekordu, a także wielkie podziękowania zarąbistą wycieczkę).
Wbrew temu, co napisała w swoim blogu - tatanka świetnie radzi sobie z nawigacją, a te kilka zmyłek po drodze - dobrze, że były, bez nich nie przekroczylibyśmy dwieściepięćdziesiątki, a osobiście lubię się czasem zgubić, pachnie to trochę przygodą, a i adrenalinka się czasem podnosi ;)
Powtórzyła się z ostatniej niedzieli, ale tym razem to ja spieszyłem się na pociąg - tatadam - udało się - tu kolejne podziękowania - tym razem dla Jędrka z GROWI, za pokazanie najkrótszej drogi ze Swarzędza do Poznania.


Bigmilki były w doskonałym stanie, tylko nie pamiętam gdzie, a z napojami izotonicznymi było w myśl zasady "Do trzech sklepów sztuka", a i tak trafiały się najpodlejsze - niebieskie.

Fotki:
GUN w akcji :D


Zboża....


Gdzieś między Trzemesznem a Gnieznem



Okolicznościowa fotka z okazji pokonania 200 km:


A teraz ze specjalną dedykacją dla kierowcy zielonego Peugeota na gnieźnieńskich tablicach, który wyprzedzał nas tuż przed wjazdem do Gniezna.


Dane wyjazdu:
172.00 km 40.00 km teren
07:29 h 22.98 km/h

Dzięki po tysiąckroć dla tatatnki

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 2

Dzięki po tysiąckroć dla tatatnki (yotanka na siodełku:).
No jestem w szoku. Po pierwsze dlatego, że dałem radę tyle przejechać (poprzedni rekord pobity o prawie 40 km), po drugie z powodu stylu w jakim padło 40 km.

A teraz do sedna: lody w Koźminie, banany i krakersy w Gądkowicach, fastfóód w Miliczu, batoniki w Krotoszynie.

Dane wyjazdu:
88.70 km 12.00 km teren
03:54 h 22.74 km/h

Z Poznania do Jarocina,

Niedziela, 8 czerwca 2008 · dodano: 08.06.2008 | Komentarze 1

Z Poznania do Jarocina, chwila przerwy na lody w Środzie Wielkopolskiej, Big Milki były w stanie opłakanym

Od mniej więcej połowy trasy jechałem solo, zdecydowanie preferuję jazdę w towarzystwie.


Dodane:
Sobota, 26 kwietnia 2008 - jechałem dłuższą trasą, a na liczniku jakby mniej było...