Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jatylkopobulki z miasteczka Jarocin. Mam przejechane 15642.97 kilometrów w tym 4686.23 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.30 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jatylkopobulki.bikestats.pl


Dane wyjazdu:
59.40 km 5.00 km teren
02:12 h 27.00 km/h

Po mleko i strzelić

Czwartek, 14 sierpnia 2008 · dodano: 14.08.2008 | Komentarze 0

Po mleko i strzelić sobie komingałtową fotę :)

Kategoria Cham Solo


Dane wyjazdu:
4.42 km 0.20 km teren
00:12 h 22.10 km/h

Na Hałsa do brata -hałsa

Środa, 13 sierpnia 2008 · dodano: 14.08.2008 | Komentarze 0

Na Hałsa do brata -hałsa nie było :/ G się przewróciła...
Kategoria Cham Solo, Po bułki


Dane wyjazdu:
45.40 km 18.00 km teren
02:03 h 22.15 km/h

Po fajki

Wtorek, 12 sierpnia 2008 · dodano: 12.08.2008 | Komentarze 8

Po fajki
Kategoria Cham Solo


Dane wyjazdu:
2.98 km 0.00 km teren
00:12 h 14.90 km/h

Od T. do D przez pociąg

Sobota, 9 sierpnia 2008 · dodano: 09.08.2008 | Komentarze 2

Od T. do D przez pociąg relacji Poznań - Kępno.
Kategoria Cham Solo


Dane wyjazdu:
56.60 km 7.00 km teren
03:36 h 15.72 km/h

Wisła Malinka - Ustroń

Piątek, 8 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 3

Wisła Malinka - Ustroń - Costam - Bielsko Biała

Po drodze mój rower zaczął płakać, przeczuwał koniec urlopu, a może deszcz. W ustroniu zaczęło padać, więc schowaliśmy się w bramie, gdzie zacząłem naprawiać uszkodzony hamulec, przez chwilę wydawał się nie do uratowania, nawet kupiłem zamiennik, ale jednak udało się i tadam wciąż działa :)

W Bielsku Białej, przy papierosku na przystanku zapadła decyzja, że spróbujemy wracać do Poznania już w piątek, zamiast czekać na sobotę, a jako, że połączenie przypasowało, to załadowaliśmy się do pociągu i jakoś wróciliśmy.

Jeszcze mały bilansik:
1 zjedzony bigmilk (mam jeszcze w gejówce wygrany patyczek tatanki :)), jedna przetarta sakwa Crosso Dry, jeden popsuty hamulec, jedna pana, jedna gleba (za drugim razem ustałem - za to po kostki w błocie :D) i jeden dzień kryzysu:)

To ostatni wpis z tej wyprawy i z tego miejsca serdecznie dziękuję Tatance za okazane zaangażowanie i cieprliwośc, za przygotowanie świetnych tras, za nawigację i naprawdę cudowny urlop.
Nie w sosie ;)


A Jackowi za fajne towarzystwo, dowcip i ratunek w ekstremalnej sytuacji :)

I smutno mi było wracać do domu...

Kabelek z krajobrazem w tle


Oczy, wszyscy je posiadają, a tak nie wielu patrzy nimi głęboko i głębiej...


Ostrzeżenie


Samotna, żółta lampka


Dane wyjazdu:
115.98 km 20.00 km teren
07:10 h 16.18 km/h

No to pojechaliśmy pokazać

Czwartek, 7 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

No to pojechaliśmy pokazać :D

Z malinki nad jezioro Czzrne, dalej koło rezydencji prezydenta (a fuj, jakie to niefajne), przez Istebną do Koniakowa, później Kamesznica, Cisiec i Węgierska Górka (tu obiadek z kawką). Od Koniakowa do Węgierskiej Górki było strasznie nudno, mało interesujące zjazdy z atrakacjami w postaci psów biegnących przed przednim kołem i panie, mówiącej, że jak najdę na psa, to nic się nie stanie. Jemu może i nic by się nie stało...
Z Węgierskiej Górki pojechaliśmy w stronę Żabnicy, dalej czarnym szlakiem rowerowym w teren, tam, dzięki doskonałemu oznakowaniu szlaku trochę się pogubiliśmy i przez Żabnicę wróciliśmy do WG. No i jeszcze zaliczyłem efektowne lądowanie w błocie, całe szczeście, że na stojąco :D

Później główną do Żywca i Szczyrku, a dalej - już nocą ciemną wpierw pod górę później w dół - do Wisły Malinki. Czułem się tam strasznie niepewnie, na podjeðzie byłem wykończony, na zjeździe zamarzałem, otuchy i jakiejś pewności siebie dodawała mi sunąca kilka metrów przede mną Anka - Tatanka.

Skansen dla miłośników ekstremy


Vattenfall


Perspektywy


Lans-szafcik


Wódka w sklepie...


...tylko dla klientów


Tatanka na prerii


Ołdżizas


Dane wyjazdu:
53.20 km 0.00 km teren
03:28 h 15.35 km/h

Cieszyn (obiad, kawa, papierosy)

Środa, 6 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 1

Cieszyn (obiad, kawa, papierosy) - Dziegielów - Ustroń - Wisła (w końcu Malinka)

Przy jeździe do Ustronia i dalej, Wisły - doznałem szoku. Smog momentami większy niż w wielkich miastach, tłumy, hałas. W Ustroniu było jeszcze do zniesienia, ale deptak w Wiśle z kakofonią wytwarzaną przez dwie konkurujące grupy muzyczne Indian Andyjskich były przeżyciem raczej traumatycznym, choć trochę też zabawnym. Fajnie było popatrzeć na wkurzonych członków grupy cieszącej się mniejszym powodzeniem. A to nie był jeszcze koniec, dalej za występy zabierała się jeszcze grupa senegalskich bębniarzy, podejrzenia wzbudziła grupa osób z instrumentami i w strojach górali beskidzkich.

Później, trochę wbrew planom i po krótkich poszukiwaniach trafiliśmy na uroczą stancję - Tatanka ma numer do pani, ja mogę służyć tylko adresem. Wieczorkiem bryknęliśmy jeszcze po zakupy, pod sklepem spotakliśmy grupe kelisów spod igły, którzy popatrzyli na nas, nasze sandały i rowery może z pogardą, może z politowaniem, pozostali też niewzruszeni na piękny uśmiech Tatanki skieroway do nich.
W takich okolicznościach zostało postanowione, że następnego dnia "Im pokażemy", w tak bojowych nastrojach poszliśmy spać.

Joł joł z cieszyna


Powszechna "Społem" Spółdzielnia Spożywców


Młodość Quasimodo


Trylobit


PKS


Kobieta z brodą


Kobieta z kotem niemalże na wierzchu


Tylko po bułki


Szlak dla silnych wiarą


Indianie 2 - ewergriny cieszyły się większym wzięciem, niż...


...polskie pieśni biesiadne




Dane wyjazdu:
102.61 km 0.00 km teren
05:00 h 20.52 km/h

Opava - Ostrava - popas

Wtorek, 5 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Opava - Ostrava - popas na mało ciekawym rynku (tu pożegnaliśmy Jacka)- Rychvald - Orlova (koło kopalni Lazy) - Dolni-Horny Slucha - Nowy Svet - Albrechtice - Cervenka - Stanislavice - Cesky Tesin - Cieszyn (nocleg i kolacja).

Ostrava jest zdecydowanie przereklamowana, dla mnie to miasto ze śladowymi ilościami jakiekolwiek uroku, ciągnie się jak lazańja i raczej tam już nie wrócę.

Śniadanie miszczów


Prowadź nas partio...


Lejzi


Dane wyjazdu:
100.79 km 10.00 km teren
05:37 h 17.94 km/h

Z Jarnotówka do Opavy.

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 3

Z Jarnotówka do Opavy.

Po drodze zaliczyłem glebę, a właściwie ogrodzenie. Napadłem bezczelnie na elektrycznego pastucha i zostałem skarcony.
Kolega Jacu dezynfekował i opatrywał, później pojechaliśmy dalej, na spotkanie pijanego, czeskiego cyklisty, które nie pozwalał sobie pomóc (Ludzie! Warto jeździć w kasku, jak ten facet wycedził głową w kasku w barierkę przy drodze, to aż mną wstrząsnęło) i w końcu na nocleg do Dagmar - jeśli będziecie w Opavie to omijjcie szerokim łukiem: drogo, brudno, nieprzyjemnie.

Jedni mówią, że UFO, inni że matka z dzieckiem


Jacuś i Anka


Chów domowy grzybów u Dagmar


Dane wyjazdu:
56.92 km 20.00 km teren
04:11 h 13.61 km/h

Ceska Ves - Głuchołazy, tu wdepnąłem

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Ceska Ves - Głuchołazy, tu wdepnąłem dwa razy w pechowego kozła na rynku, to się później zemściło - przy wyjeździe wpakowaliśmy na szlak pieszy i trzz było rower pchać, ciągnąc i nosić. No ale jakoś pojechaliśmy dalej - Jarnołtówek (nocleg i obiadek - z tradycyjną kawką i fajeczką), a później spacer z jedną sakwą.

Później zwiedzaliśmy fragment Gór Opawskich, Kopę Biskupa, trochę szlaków rowerowych i asfalcikiem do Jarnołtówka.

Aniołki z szalami boa


Lipa w otoczeniu


Straszne bliźniaczki


Nudy, nawet Jacek się nudził.


Ale Tatanka nudziła się jakby bardziej


Kolejny lans-szafcik


longhardrołdałtofhel